Obudziło mnie uczucie czyjejś obecności. Ktoś szturchał mnie lekko ręką i coś mówił. Nie rozumiałam go i nie rozpoznałam. Po kilku chwilach zdałam sobie sprawę, że leżę na jakimś twardym gruncie. Jęknęłam cicho. Wiedziałam jedno: Żyłam.
- Jeszcze chwilę, mamo. - wymruczałam.
- Ala, obudź się. - rozległ się czyjś dziwnie znajomy głos. Otworzyłam senne oczy i spojrzałam w górę. Nad sobą zobaczyłam...
- Emma? - spytałam z niedowierzaniem. Dziewczyna spojrzała zaskoczona na mnie.
- Nie jestem Emma. Nie poznajesz własnej siostry stryjecznej? - odparła wyżej wymieniona. Patrzyłam na nią wciąż zdezorientowana.
- Siostry stryjecznej...? Jak to? Ja tego... ja... - Nagle zdałam sobie z czegoś sprawę. Byłam polką, a mówiłam po ANGIELSKU! Elyon wspomniała, że będę mieć umiejętności dorosłego czarodzieja, ale żebym znała obcy język, którego nie umiałam się nauczyć od podstawówki? To wprost niewiarygodne! Usiadłam nagle i rozejrzałam się dookoła. Wokół mnie stało mnóstwo młodych osób patrzących na mnie zaniepokojeni. Nie wiedziałam co się dzieje. Widziałam tu tyle dziwnie znajomych mi twarzy. Nad nimi górował olbrzymi mężczyzna. Rozpoznałam go. To był Rubeus Hagrid. Strażnik Kluczy i gajowy w Hogwarcie, a na trzecim roku nauczyciel Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami. Dopiero teraz zdałam sobie jeszcze z czegoś sprawę. Jest to przecież świat magii, a nie realny, w którym dotychczas żyłam. Do "Emmy" zwróciłam się po innym imieniu. Aktorka, która grała Hermionę nazywała się Emma Watson. - "Muszę się pilnować i nie palnąć zbyt szybko, że jestem z rzeczywistego świata. Z tego co widzę, oznacza to, że jestem w świecie Harry'ego Pottera, a ta dziewczyna to Hermiona" - pomyślałam wpatrując się w nią. - ...Chwileczkę, czy ja jestem przypadkiem na peronie w Hogsmeade? - spytałam. Wszyscy popatrzyli na mnie zdumieni. Nagle zobaczyłam ciemne włosy, zielone oczy i okrągłe okulary. - ...O, kurde!... - wydyszałam dość głośno widząc Harry'ego Pottera. Serce mi zaczęło bić szybko w piersi, a ciśnienie podskoczyło z osiemdziesięciu do dwustu. Kątem oka zauważyłam zdenerwowaną twarz Hermiony. Wstałam powoli i spytałam: - ...Co się tak właściwie stało? - zapytałam jak gdyby nigdy nic otrzepując się z kurzu. Spostrzegłam na sobie czarną szatę szkolną z herbem Hogwartu po lewej stronie.
- No, gdy wyszłaś z pociągu upadłaś i straciłaś przytomność. - odpowiedział ktoś.
- Ile byłam nieprzytomna? - spytałam osoby stojącej najbliżej mnie jaką była Pansy Parkinson.
- Około dwóch minut. - odparła zapytana.
- Dobrze się czujesz? - spytała blond włosa dziewczyna o drobnych lokach. Była to Susan Bouns. Obok niej stał Ernie Macmillan. Popatrzyłam na zgromadzonych i przyjrzałam się im dokładniej. Rozpoznałam wiele osób. Min. Lavender Brown, Rona Weasley'a, Deana Thomasa, Seamusa Fininigana, Neville'a Longbottoma, bliźniaczki Patil i wiele, wiele innych osób z klasy Harry'ego w tym Gregory'ego Goyle'a i Vincenta Crabbe'a. Obok nich stał Draco Malfoy.
- Tak. Już mi lepiej. - odpowiedziałam. Hagrid najwyraźniej uspokojony moim dobrym stanem oświadczył:
- Jeśli nic nie jest panience to niech wszyscy pójdą za mną. - Tak więc poszliśmy w kierunku jeziora. Po drodze starałam się przyzwyczaić do myśli, że jestem teraz kimś innym niż poprzednio i musiałam się też przyzwyczajać do mojego nowego imienia i nazwiska. Najwyraźniej, gdy Hermiona powiedziała do mnie per "Ala" to przypomniało mi się, że rozmawiając z Elyon powiedziałam jak chcę się nazywać. Od teraz nazywam się Alianna Nancy Peterson i jestem kuzynką Hermiony ze strony jej taty. Muszę się tylko dowiedzieć co robiłam przez te jedenaście lat.
Gdy weszliśmy do czteroosobowych łódek spojrzałam w jezioro i na odbicie w nim. Byłam niczego sobie, nawet ładna i miałam mój ulubiony kolor włosów. Kasztanowy.
W przeciwieństwie do Hermiony, która miała ciemno brązowe, ale swoich oczu nie mogłam zobaczyć w tej ciemności, więc spytałam najbliżej siedzącą osobę w łódce jaką była Susan:
- Przepraszam, jakiego koloru mam oczy? - zwróciłam się do niej. Ta popatrzyła na mnie lekko zaskoczona, ale odpowiedziała:
- Niebieskie.
- Acha. Dzięki. - Po tej jakże inteligentnej odpowiedzi spojrzałam w końcu na zamek Hogwart. Nie zauważyłam spojrzenia Hermiony, która wciąż miała zaniepokojoną minę. W końcu wyszliśmy z łódek i poszliśmy za Hagridem do zamku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz